sobota, 9 czerwca 2012

2 Rozdział

TDZIEŃ PÓŹNIEJ

   ___ Wciąż oczami Amy___

Ten tydzień był trudny, ponieważ musiałam a raczej musiałyśmy z Jas (bo jesteśmy w takiej samej sytuacji) pogodzić ostatnie ciężkie treningi przed mistrzostwami z pakowaniem się i pożegnaniem z przyjaciółmi. Dzisiaj jest najważniejszy dzień w moim życiu dlatego,że są mistrzostwa a zarazem,przeprowadzka zdążyłam się już z nią pogodzić.O 16.00 jest mecz a o 21.30 wylatujemy...;(
Jest 15.15.właśnie kończę się ubierać ja idę z Jas na nogach momy blisko na halęa nasi rodzice dojadą (sami chcieli oglądać) jestem strasznie zestresowana ale jakoś damy radę. Ubrałam to no bo w końcu i tak na stroje dadza na miejscu. W salonie leżą wszystkie nasze walizki moi rodzice nieżle zapłacą za NAD bagaż ale wkońcu to oni chcieli się przprowadzać a nie my.
-To ja idee pocałowałam bliźniaki oglądające w salonie Gumisie zapotrzona w bajke Julka powiedziała coś w tylu powodzenia (chyba) ale przez tą mase żelek w jej buzi nic nie zrozumiałam a Lucas to całkiem zignorował (nie no dzieki za wsparcie).
-Powiedziałam krótkie "pa" rodzicom i wyszłam.Po drodze wstąpiłam do Jas ona akurat już ubierała buty.
Wyszłyśmy z domu i po niecałych dziesiąciu minutach byłyśmy już w szatni.Gdy się juz przebrałyśmy przyszła do nas trenarka.
-No dziewczyny dajcie z siebie wszystko licze na was jak jeszcze nigdy. (standard mówi tak przed karzdym meczem).A my jak zwykle.
-Dobrze trenerko damy z siebie wszystko.Po tych słowach wyszłysmy z sztni na boisko Moi rodzice już byli rodzice Jas też razem z bliźniakami
Dziewczyny z przeciwnej drużyny miały okropne wyrazy twarzy jakby zaraz miały zabić.No ale cóżto są w końcu mistrzostwa polski.Nam też zależy.Po "przywitaniu" się z przeciwniczkami było losowanie (piłka boisko wiecie o co chodzi nie?) My wylosowałyśmy piłke,i na szczęście no bo przecież i tak sie boiskami w drugiej połowie zamieniamy.Jeszcze raz popatrzyłam na trybuny nie było chba ani jednego wolnego miejsca wszystko pozajmowane w głębi dostrzegłam Julke i Lucasa mieli bluzki z "7"to mój numer na koszulce na plecach, dziwne przedtem tego niezauważyłam.
I gwizdek było kilka podań z naszej strony iiiii coooooo? BRAMKA ( no zapowiada sie ciekawie)
W pierwszej połowie prowadziłyśmy 14:10.Obecnie kończy się przerwa i zaczyna druga połowa..........................................................................................................................
Zostały jeszcze2 minuty jest 20:20 Jas jest przy piłce podaje mi wyskok  iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii  ii co i DUUP
Największa dziewczyna z przeciwnej drużyny zwyczajnie walneła mnie o ziemie wszyscy na trybunach ucichli ja zobaczyłam kilka "gwiazdek"i zemdlałam na jekąś niecałą minute i na całeszczęście tego sędzi dostałam rzut karny dookoła bramki zrobiło sie kółko teraz wszystko zależy odemnie nieno porostu nie mogło byc lepiej pomyślałam z sarkazmem.Nagle nie wiem co przypomniałam sobie chwile jak dowiedziałam sie o przeprowadzce że aż sie we mnie" buzowało" rzuciłam i jeeeest bramka wygrałyśmy wszystkie zaczełyśmy piszczeć jeszcze chwile się" podniecałyśmy"wygraną potem otrzymałyśmy puchar trenerka powiedziała że jest z nas bardzo dumna i takie tam jeszcze.Potem były jeszcze zdjęcia medale i  wgl to było transmitowane w telewizji ale jakoś mi to nie przeszkadzało.Podziękowałyśmy przeciwniczkom za "miłą" grę i poszłyśmy pod przysznic.gdy już doprowadziłam sie do ładu wyszłam a razem ze ną Jasmine przed szatnia czekali na nas nasi rodzice tato mnie przytulił i wgl wiem że jestem już za "duża" na tekie coś ale to było dla mnie ważne ponieważ on nigdy nie mógł być na moich meczach jak to tłumaczył nadmiarem pracy.Pojechaliśmy jeszcze do domu po walizki i do babci się pożegnać  
,to było cieżkie pożegnanie dla nas wszystkich ponieważ byliśmy bardzo zżyci z bacią.O 20.00 byliśmy wszyscy na lotnisku bo jeszcze odprawa i takie tam inne rzeczy,ja jeszcze z Julka poszłam po żelki no co lecimy 1 klasą ale nigdy nie wiadomo czy będą mieć żelki.Wszyscy siedzieliśmy i czekalismy na ten cholerny smolot który sie spóźniał.wkońcu o 21.30 przyleciał gdy tylko wsiedliśmy odrazu chciałam iść spać ale nie
-Mamusiuuu- zaczeła płakać Julka
-Tak co się? stało czeu płaczesz?
-No ba ja zostawiłam Snajpera w sklepie z żelkami (miś)
-Amy..
-dobra nie kończ mamo już po niego ide.Powiedziałam poczym udałam sie w poszukiwaniach Jebanego misia
-Dziendobry ja tu byłam jakieś 30 minut temu z małą blondynka i ona tu zgubiła takiego misia nie widziała go Pani.Spytałam ekspedientki.
-A tak proszę schowałam go żeby nikt nie wzioł
-Dziekuje dowidzenia
-Weszłam do sapolotu wszyscy już siedzieli a ja sobie weszłam z pluszowym misiem (zawsze spoko)
-Dziękuje powiedziała zapłakana Julka poczym pocałowała mnie w policzek
-Nie ma za co usiadłam sobie koło okna a kołomnie siedziała moja siostra. Za mną mama z Lucasem a za nimi tato który siedział sam z laptopem na kolanach i czegos tam szukał. Jas poleciała wcześniejszym zaraz po meczu jak wyszłyśmy z szatni pojechali na lotnisko.
-Amy-zaczeła niepewnie Julka
-Tak?
-A jak tam te dzieci w przedszkolu będa mówić?
-Po angielsku ale przecież wy z Lucasem od kat pamiętam uczyliście sie Angielskiego Hiszpańskiego i Francuskiego prawda?
-No tak i umiemy ale jak zapomnę?
-Nie bój sie nie zapomnisz napewno. Takich rzeczy sie nie zapomina.
Po jakiś 5 minutach obie zasnełyśmy.Obudziły mnie słowa stewadressy.
-Uwaga proszę zapoiąć pasy zaczwilę lądujemy.Wszyscy już nie spali tylko ja jak zwykle ostania.
-Jak sie spało córeczko spytała z zamnie mama
-A dobrze.Która jest godzina?
-9.00 ( przyjmijmy że to będzie bez zmiany czsu ok wiem że w los angeles jest 9 albo 10 godzin do tyłu ale przyjmijmy że tu nie ma ok?)
-Daleko mamy z lotniska do domu?
-Nie....jakieś 30 minut.
-Do dobrze
Po wylądowaniu odbralismy walizki i czekał tam na nas juz ten samochód















No musze przyznac że rodzice sie postarali wsiedlismy do samochodu i pojeczalismy do domu .jeczliśmy już jakieś 25 minut i nagle wjechalismy w jakaś eksluzywną dzielnice były tam ogromne domy potem skręciliśmy do jakiejś bramy tato wpisał chyba kot będę sie go muisała nauczyć chwilę jeszcze jechaliśmy i wreszcie ujrzałam nasz nowy dom:
































Nie był duży ale przytulny.Na dole znajdowały sie takie pomieszczenia jak:














-Salon


-Kuchnia
































-Spiżarka














-Jadalnia
















-Łazienka














-Gabinet
A na górze były takie pomieszczenia jak:
















-Mój pokój z garderobą i łazienką


-Pokój Julji ona też miała małą garderobę

-Pokój Lucasa on również miał małą garderobę



-Sypialnia.garderoba i łazienka rodziców.

-Pokój gościnny

-Łazienka
 Piwnica:
-Siłowania z Sauną


-Bawialnia

-Basen (Przyjmijmy że jest bez okien)

-Kino

-Łazienka


Wszystkim bez wyjątku podobało si wykończenie( wkońcu mama architekt) Dokładne obeznanie sie ze wszystkimi pomieszczeniami zajemi mi jakaś godzine.Potem mama zawołała nas na obiad
(przy obiedzie)
-Słuchaj córciu jest taka sprawa wybór szkoły publiczna czy prywatna spytał sie mnie tato
-nie wiem musze się zapytać Jas
- Z tego co wiem ona chciała by pójść do publicznej ale także chciała poczekać z decycja na cb.
- Mi też bardziej odpowiada publiczna będzie więcej osób i wgl.
-No dobrze ale jak tak to postaramy sie poszukać jakiejś dobrej na poziomie dobrze?
-OK mi to nie przeszkadza,tylko żeby były druzyny sportowe bo to jest dla mnie ważne
-Dobrze aha i jeszcze jedno za 2 dni wlatujemy na całe wakacje na Hawaje.
-Jeeeeeest krzykneły bliżniaki.
-Sami ?spytałam znadzieją że żaprzeczy
-Nie z państwem Fortez 
-ufff odetchnełam z ulgą.OK to ja ide sie rozpakować a potem pójde poszukać skate parku sama szybko dodałam a mina Lucasa posmutniała ( no trudno).Rozpakowanie niektórych rzeczy zajeło mi godzine no bo przecież po co mam rozpakowywać wszystko jak i tak będę się musiała zaraz pakować.Poczym ubrałam to wziełam deske:

Poczym udałam się w poszukiwaniu skate parku.Powiedziałam krótkie "wychodze będę za jakieś 3 godziny" i wyszłam musze zapamiętać jak bym się zgubiła że mieszkamy w dzielnicy Brentwood jakoś zapamietam.Chodziłam dosyć długo ale w końcu znalazłam mój upragniony skete park był ogromny było tam mnustwo ludzi w oczy życiła mi sie jedna chyba największa rampa była pusta tylko na górze siedziało kilku chłopaków.Weszłam  iii
-O cholera aż tak wysoko to nie musiało być powiedziałm
-Chłopcy którzy tam siedzieli dziwnie sie na mnie popatrzyli no tak powiedziałam to po polsku
(teraz wszystkie rozmowy będą po angielsku )tylko te z blikimi po polsku ale żeby nie było będę pisała po polsku)
-Sory jestem Amy
-Miło mi jestem Christian mów mi Chris
-Ja jestem Justin
-Ja cie chyba skądś znam ale nie wiem skąd
-No tak może z telewizji
-A juz wiem ty jesteś ten Justin Bieber wiedziałam że cię skąds kojarzę a nie wiedziałam skąd.
-Czyli że nie jesteś moja kolejną psychofanką
-YYYYY nie odpowiedziałam poczym sie zaśmiałam.
-Jeszcze cie tu nigdy nie widziałem-powiedział Chris
-No tak bo ja się dzisiaj dopiero tu przeprowadziłam.Czemu nie jeździcie?
-Dziewczyno ja chcem jeszcze żyć a z tej rapmy jeszze nikt nie zjechał od wieków-powiedział Chris
-No to ja będe pierwsza stanełam na skraju rampy dookłola niej poschodzili sie ludzie i się gapili.
-No nic to pa jakbym zgineła powiedzcie moim rodzicom że ich kochałam.I zjechałam zaczełam robić różne triki itp wszyscy sie na mnie patrzyli z otwartymi gębami ale mi to nie przeszkadzało.Gdy już skonczyłam zwyczjnie zeszłam i poszłam sobie usieść na ławke zaraz przyszli do mnie chłopcy z rampy (Justin i Chris)
-Gdzie ty sie tego nauczyłaś -powiedział Chris
-Nigdzie a gdzie sie miałam tego nauczyć odpowiedziałam przez śmiech
-Potrafisz coś jeszcze?
-Dowiesz sie w swoim czasie powiedziłam
-Ok ja jusz musze isć tylko nie wiem gdzie
- A w jakiej dzielnicy mieszkasz
-Bren.. coś tam chyba
-Brentwood?
-OOO tak właśnie
-To tam gdzie my.szliśmy przez chwileJa rozmawiałam z Chriem i czułam tylko wzrok Justina na sobie
-Wiesz co Justin? (powiedział Chris)
-No nie wiem jak mi powiesz to bedę wiedział
-W tym tygodniu mieli się na naszą dzielnice wprowadzić 2 znani adwokaci wraz ze swoimi rodzinami Cory i Forest podobno strasznie bogaci ciekawe czy bedą jakieś ładne dziewczyny w naszym wikeku.Amy...?
-Takk
-Jak ty właściwie masz na nazwisko
-Lepiej żebyś nie wiedział
-No weż powiedz
-OK Cory...zasmiałam się
-Ty jesteś córka tego znanego adwokata
-Tak
-Noi widzisz przekonałeś sie ze będą "ładne dziewczyny" powiedział Justin
-Ja tylko sie na niego popatrzyłam i uśmiechnełam
-Ok to tu tu mieszkam wejdziecie do środka?
-Nie my musimy już isć.Wymienimy sie numerami?spytał chris?
-Spoko.Gdy sie już wymieniliśmy numerami weszłam do domu zjadłam kolacie "rodzinną" i poszłam do swojej łazienki wykapałam sie i wróciłam do pokoju ,leżałam tak sobie w łużku gdy nagle dostałam es'a"Hej poszukałem wiadomosci o tobie w necie i nie chwaliłaś się że grasz w piłke ręczną i nożną...Justin"
Odpisałam "Jeszcze wilu rzeczy o mnie nie wiesz"Po chwili odpisał "Ale się dowiem...Justin..Dobranoc..;*"Odpisałam"Dobranoc..;)".I po jakiś 30 mitutach Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
______________________________________________________________________
Sory ,że nie dodałam wczoraj ale jebane wyładowania atmosferyczne mi przeszkodziły hehehe.Mam nadzieję że sie wam spodoba prosze o kom....;)Sory za błędy

3 komentarze:

  1. rzeczywiście jest trochę błędów ;) następnym razem postaraj się ich unikać, bo źle się czyta...
    napisałaś, że dom był "nie duży, ale przytulny"
    wybacz, ale, owszem, był duży. a nawet jeśli to zdjęcie małego z zewnątrz domu, to jak się to wszystko tam zmieściło? a piwnica jest chyba wielopoziomowa xD nie wiem też, czy można go nazwać przytulnym, no, ale jak chcesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. A piwnica było poprostu pod całym domem hehe

      Usuń