czwartek, 20 lutego 2014

15 Rozdział

2 lata i 2 miesiące później
-----------------------------------------------
Rano obudził mnie dźwięk wydobywający się z elektronicznej niani był to oczywiście płacz Hope (Hołp).Zobaczyłam na zegarek była 6.15 no dzisiaj i tak sobie mała pospała,gdyż zazwyczaj budzi mnie koło 4.00,więc nie było aż tak źle i tak za chwile musiałabym wstać bo muszę nas jeszcze spakować,ponieważ dzisiaj mamy wizytę w szpitalu i właśnie dzisiaj w mikołajki dowiem się czy moja córeczka będzie musiała mieć operacje.Szpital jest oddalony od naszego domu 2 godziny drogi z tąd.Dlaczego tak daleko?-ponieważ to jest najlepszy szpital dzięcięcy w Stanach.Jest on dość blisko domu moich rodziców.Pewnie zastanawia was to dlaczego tam nie zostałam miała bym bliżej .Z tylko jednego powodu nie chciałam sie narzić na spotkanie z Justinem wiem że jest w trasie ale wiem też również, że przyjeżdża co jakiś czas.Wracając do tematu.Leniwie zwkłam się z łóżka ubrałam szlafrok ,wyszłam z mojej sypialni i udałam się do pokoju Hope
Tam w łóżeczku leżała cała zapłkana.
-Cześć kochanie wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek maluszku.-powiedziałam i wziełam ją na ręce ,poczym udałam sie do garderoby.Włożyłam ją do tego krzesełka:

 Stało ono u mnie w garderobie bo przecież nie zostawię samego dziecka.Ona sobie tam spokojnie siedziała a ja w tym czasie wybierałam ciuchy dla niej i dla siebie.Najpierw nas spakowałam w dwie walizki było tego dość dużo,do szpitala jedziemy niby tylko na wizytę ale potem jeszcze pojedziemy do rodziców i zostaniemy tam aż do Świąt Bożego Narodzenia tak,że w wigilie na pewno sama nie będę.Walizki zniosłam na dół a potem wróciłam się po małą ,ubrałam ją w to:
(Niebieskie rajtuzki i niebieska opaska)
Sama ubrałam sie w to:
I zeszłyśmy na dół do kuchni zrobiłam jej mleko nakarmiłam nastepnie włożyłam do tej huśtawki:


A sama szybko poszłam do łazienki (drzwi miałam otwarte także ją widziałam).Wyprostowałam włosy, zrobiłam sobie lekki makijaż i oprócz tego wszystkie poranne czynności.Zajeło mi to jakieś 15 minut.Poczym wyszłam z łazienki zjadłam śniadanie i poszłam zapakować pezenty,(które kupiłam dla bliźniaków) wraz z walizkami do samochodu. Kupiłam im autka:



Za cholere nie chciały wejsć do bagażnika ale po kilku minutach uporałam sie z nimi i jeszcze nawet było miejsce na walizki.Niemówiąc już o tym że był tam jeszcze złożony wózek Hope.Musiałam wracać spowrotem do kuchni gdyż Hope zaczeła płakać.Juz kochanie ciii nie płacz ubieramy się i jedziemy do babci.Ubrałam jej ten kombinezonik wraz z tym kompletem:

(kombinezon brązowy).
Sama ubrałam kurtke wziełam małą na ręce zamknełam dom(wyszłśmy przez garaż) i zapiełam ją w foteliku:
Dałam na tryb leżący do rączek włożyłam jej ulubionego misia:
Sama otworzyłam drzwi do garażu weszłam do auta,wyjechałam na podjazd,poczekałam aż zamkną się drzwi garażowe i odjechałam.Równo o godzinie 9.00
(tym autem):


Dojechałyśmy do szpitala na godzine 10.50 byłybyśmy szybciej bo były straszne korki ale zdążyłyśmy gdyż wizyte miałyśmy na 11.00.Wyszłam z auta ,Hope włożyłam do nosidełka:
I poszłyśmy,odrazu pokierowano nas do gabinetu Dr.Wintersa(najlepszy lekarz w szpitalu specjalizujacy sie w wadach oddechu.)
-Dzieńdobry
-Dzieńdobry Pani i witam moja ulubioną pacjętke Hope(Doktor był bardzo miły w starszym wieku ale znakomicie wykonywał swój zawód to dzięki niemu Hope jeszcze żyje)
-Niestety mam dla Pani niezbyt dobre wiadomosci. Potrzebna będzie operacja nie ma innego wyjścia.Gdy to usłyszałam łzy staneły mi w oczach.
-Panie doktorze czy bedzie to bardzo ryzykowne?
-Wie Pani każda nawet najmniej skąplikowana operacja jest ryzykowna.Muszę przyznać że operacja Hope nie będzie należała do najłatwiejszych lecz mamy tu bardzo dobrze wykwalifikowanych ludzi i ryzyko powikłan będzie naprawde minimalne.
Prosze mi powiedzieć czy działo sie coś jeszcze po ostatnim ataku?
-Nie po ostatnim ataku było już wszystko dobrze.Doktor zbadał jeszcze małą porazmawiał ze mną jeszcze,powiedział że choroba po operacji całkiem nie ustanie ale z wiekiem będzie stawała się powoli niezauważalna aż w końcu całkiem zaniknie.Zrobił dodatkowe badania powiedział ,że jest z nią wszystko wporządku.Operacja będzie w czerwcu,ponieważ mała ma teraz niecałe 6 miesięcy i muszą poczekać aż troche urośnie gdyż teraz jest za duże ryzyko tej operacji.Nie można wykonywać jej na tak małym dziecku.
Po wizycie w szpitalu pojechałam do rodziców wiedzieli że przyjade dzisiaj,ale nie wiedzieli o której wyjde z Hope ze szpitala więc miałam zadzwonić jak wyjdziemy ,lecz nie mogłam tego zrobić poniewaz mój telefon sie rozładował.Była 13.00 i wiedziałam,że mama będzie w domu wiec odrazu pojechałam do nich.Po niecałych 10 minutach stałam autem na podjeżdzie przed domem .Wyciągnęłam Hope z fotelika i włożyłam do nosidełka reszty rzeczy nie wypakowywałam bo było ich dosyć dużo i nie należały do lekkich wiec postanowiłam poprosić tate,żeby mi pomógł.Nie widziałam jego auta koło domu więc postanowiłam że potem jak przyjedzie to razem to wypakujemy.Juz miałam dzonić do drzwi ale pomyślałam sobie może będą otwarte to przynajmniej mama będzie miała niespodziankę.Nacisnełam za klamke i rzeczywiście były otwarte.
W domu było zaskakująco cicho no tak przecież bliźniaki są w przedszkolu.Słyszałam,że ktoś był w kuchni więc odrazu tam poszłam już w korytażu zaczełam mówić:
-hej mamo jesteśmy.... wiem że miałam zadzwonić ale komórka mi padła po drodze i w tym momęcie doszłam do kuchni lecz mama niestety nie była sama
-Cześć córciu-powiedziała mama
 -hej-odpowiedziałam
-Pppatieee?powiedziałam lekko zszokowana
-Witaj Amy powiedziała równie zszokowana jak ja
-Wydaje mi się że powinnyście sobie powarznie porozmawiać-powiedziała mama patrząc na mnie karcącym wzrokiem (ona zawsze była za tym żebym powiedziała Pattie o dziecku)
-Zostawie was same tylko przywitam sie z moją małą królewną powiedziała patrząc na nosidełko.
Wycięgnełam Hope z nosidełka i zdjełam jej kombinezon.Poczym ostrożnie podałam jej małą ta chwilke się z nia pobawiła.
-Wy teraz sobie porozmawiajcie a ja jade musze zrobić zakupy będę za jakieś 2 godziny.Podałą mi Hope i wyszła.
-Domyślam sie ,że to twoje dziecko prawda?-spytała Pattie
-tak to moja córeczka Ma na imię Hope.
-Nie uwarzasz że to troche nie fair wobec Justina rozumiem, że cie zranił i to bardzo ale jak widze ty już znalazłaś sobie nowego partnera.
-Nie rozumiem o co ci chodzi powiedziałam już przez łzy.
-A czyja ona jest co?
-Już ci mówiłam że to moja córeczka.
-Wiem że twoja ale chyba sama sobie jej nie zrobiłaś prawda?powiedziała
-Popatrzyłam na nią z żalem w oczach i już całkiem przez łzy powiedziałam:Nie
-Więc kim jest ojciec?
-Ojcem jest Ju..Juus..Ojcem jest Justin powiedziałam już przy jednym wydechu.
-Przepraszam Cię bardzo ale ci nie wierze ile ona ma?
-Niecałe 6 miesięcy powiedziałam patrząc na śmiejącą się Hope.
nastała chwila ciszy po chwili odezwała sie Pattie
-Jeżeli dobrze licze to w tym okresie co Justin wyjeżdżał w trasę to musiałabyś być w 8 miesiącu ciąży a przecież nie było tego po tobie widać.
-Wiem,że nie było ale w ten sam dzień co Justin wyjeżdżał w trasę już po tym jak się z nim pożegnałam zemdlałam przy obiedzie i rodzice zawieźli mnie do szpitala i właśnie tam dowiedziałam się że jestem w 8 miesiącu ciąży .Od razu po tym jak wróciłam do domu chciałam o tym powiedzieć Jusowi a ty mi powiedziałaś że jest w parku był tam ale niestety już nie sam o czym już pewnie wiesz.
Zrozum gdy ich zobaczyłam coś we mnie pękło  i chciałam być jak najdalej od niego więc pierwszym samolotem poleciałam do Polski.Tam byłam przez kilka tygodni i potem już pod koniec ciąży przyjechałam tu urodzić.Po wyjściu ze szpitala byłam tu jeszcze kilka dni bo przecież kompletnie nie wiedziałam jak zająć się takim maleństwem więc mama mi wszystko pokazała a potem wyprowadziłam się do innego miasta i teraz mieszkam 2 godziny drogi z tąd. I przyjeżdżam tu co miesiąc na wizytę w szpitalu.W tym momencie popatrzyłam na zapłakaną Pattie.
-Dlaczego musisz jeździć do szpitala? Coś jest z tobą nie tak jesteś na coś chora?
-Nie ze mną wszytko w porządku lecz gorzej z Hope cierpi na wrodzoną wadę oddechu  dzisiaj sie dowiedziałam że za kilka miesięcy będzie musiała przejść poważną operacje bo bez niej nie przeżyje. Po tych słowach całkiem się rozkleiłam.Przepraszam,że Ci nic nie powiedziałam.Powiedziałam przez łzy
-To ja cie przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam nie powinnam.To znaczy ,że maleństwo jest moja wnuczką?
-Tak
-O matko jaka z niej niunia.Śliczna jest mogę ją wziaść na ręce?
-Tak jasne prosze i podałam jej Hope.Tylko uważaj na jej rączki bo są całe pokłute bo ostanio dość często ma ataki a po nich niestety ma kroplówki i teraz płacze jak tylko się ją nawet lekko dotknie.Tyle co podałam Jej Hope a ta zaczeła płakać.
-Co sie stało? to jest twoja druga babcia powiedziałam biorąc ją na ręce.Przepraszam Cię Pattie ale ona cie jeszcze nie zna i sama widzisz jak reaguje na nieznajommych.
-Nie masz mnie za co przepraszać zachowuje sie jak każde dziecko w jej wieku.Rozmawiałysmy jeszcze dosc długi czas.
-Amy wiesz,że Justin musi dowiedzieć się o małej i to jak najszybciej przepraszam za to ale albo ty mu powiesz albo ja będę zmuszona mu powiedziec o Hope.
-Wiem liczyłam się z tym ale zawsze starałam się to odłorzyć na potem,wolałabym żebyś ty mu o niej powiedziała bo ja nie chcem mieć już z nim nic wspólnego choć raczej jest to już niemożliwe powiedziałam patrząc na śpiącą na moich rękach córeczke.Nie wiem dlaczego ale spowtotem sie rozpłakałam.
-Ty go wciąż kochasz prawda?
-Sama nie wiem pewnie tak ale nie umiem zrozum nie umiem mu wybaczyć tego co mi zrobił.
-Wiem kochanie wiem zdaje sobie sprawę jak to Cię boli sama przechodziłam kiedyś przez to samo.Powiedziała poczym mnie przytuliła.Ale napradę uwierz mi,że on sie o Cb pyta ciągle czy nie wiem czegoś nowego o tobie poprostu się o Ciebie martwi.Mówił mi ,że dzwonił kilka set razy ale najprawdopodobniej zmieniłaś numer.
-Tak zmieniłam
-On dalej Cię kocha i martwi sie o ciebie.Włącz tylko telewizor a zobaczysz że wszędzie mówią o waszym zerwaniu i co za tym dalej idzie o wszystkich wpadkach Justina na koncertach a wiesz dlaczego tak sie dzieje bo cięgle o tobie myśli pyta sie każdego kto Cię "zna" czy nie wiedzą co się z tobą dzieje i gdzie teraz mieszkasz.Zawsze jak rozmawiam z nim o tym co było kiedyś to zawsze mówi ,że tan pieprzony pocałunek był najgłupszą rzeczą jaką zrobił i przez to stracił Ciebie.I wiem ,że ty też tam w głębi za nim tęsknisz i ze go kochasz.
-Nawet nie wiesz jak cholernie za nim tęsknie jak mi go brakuje..Powiedziałam.Pattie już miała coś mówić lecz zadzwonił jej telefon.
-Przepraszam Cie nachwilke i wyszła po chwili wróciła.
-Przepraszam Cie bardzo ale dzwonił Justin ,gdzie jestem bo on stoi pod domem i czeka na mnie.Całkiem zapomniałam że ma dzisiaj przyjechać.To ja mu mam powiedzieć?
-Jak byś mogła-cicho odpowiedziałam
-A masz może zdjęcie małej bo On mi przecież nie uwierzy jak mu to powiem.
-Tak mam poczekaj chwile powiedziałam i poszłam do samochodu po torebke gdy przyszłam wycięgnełam z torebki zdjęcie i podałam je Pattie:

Prosze robione było kilka tygodni temu więc powinno być dobre
-Tak jest bardzo dobre o matko ona jest taka śliczna mogłabym sie na nią patrzeć dzień i noc.
-Ja tylko sie usmiechnełam .Odprowadziłam ją do drzwi.Gdy juz wyszła poszłam połozyć śpiącą Hope do mojego pokoju.Nic się w nim nie zmieniło od czasu mojego porodu łużeczko wciąż stało w tym samym miejscu i wgl wszytko było tam gdzie przedtem.Gdy już ją położyłam poszłam do kuchni napić sie ciepłej herbaty.

W tym samym czasie oczami Pattie
-Gdy już wyszłam z domu Coryeów szybko udałam sie do Justina w końcu nie było daleko, kilka domów dalej.
-Witaj synku powiedziałąm na widok Justina
-Cześć mamo powiedział i mocno mnie przytulił.nawet nie wiesz jak tęskniłem.
-A nawet nie wiesz jak ja.Chodź do domu musimy porozmawiać.Widziałam po jego minie że był lekko przestraszony.
-Byłam u Jennifer na kawie rozmawiałysmy o tobie i o Amy.
-I co z nią gdzie jest?
-Dasz mi skończyć?
-Tak tak przepraszam.Mów dalej słucham.
-Już miałam się zbierać do domu ale do środka weszła Amy.
-Jest tam? .Musze tam iść i z nią porozmawiać.
-Siedź nie skończyłąm.Nie była sama.Jak to powiedziałam mina mu zbladła.
-Była z chłopakiem tak?
-Nie nie z chłopakiem dasz mi skończyć czy mam Ci już nic więcej nie mówić co?
-Ok mów.
-Nie był to chłopak była to Ona powiedziałam i podałam mu zdjęcie małej.
-Tak tak śliczna dziewczynka ale kto to?
-To jej córeczka a raczej wasza.
-Jak to nasza powiedział z niedowieżaniem
-No normalnie chyba wiesz jak sie to robi prawda?zaśmiałam się
-To nie możliwe my tylko raz..
-I raz wystarczyło-odpowiedziałam
-Przecież ona ma z pół roku a Amy nawet nie była w ciąży po tych słowach wiedziałam że będe musiała mu to wszystko wytłumaczyć podobnie jak ona mi zajeło mi to niespełna pół godziny ale powiedziałam mu wszytko co również ja wiedziałam gdy już skończyłam:
-Jak myślisz wybaczy mi?-spytał
-Nie wiem może ale nie dowiesz sie dopóki sam tego nie sprawdzisz
-Dobrze to ja ide pa powiedział i szybko wyszedł.
--Oczami Amy--
Po chwili przyjechała moja mama z zakupami tylko mi je dała i poprosiła żebym rozpakowała a ona jedzie po bliźniaki do przedszkola bo niestety mój tato nie może ich odebrać bo jest jeszcze w pracy.Rozpakowałam w spokoju zakupy Hope jeszcze spała więc miałam chwile czasu.O cholera przecież zaraz mama przyjedzie z blizniakami a tu jeszcze prezenty w bagażniku.Szybko założyłam kurtke, buty i poszłam to wszystko powyciągać,bo niestety na pomoc taty nie mogłam liczyć.
-Pomóc Ci?-spytał bardzo dobrze znany mi głos.
-Weź nie strasz ludzi tak możesz wziąść te dwa auta i postawić je w salonie.Sama wziełam złozony wózek i rozłożyłam go w wiatrołapie poczym wróciłam sie po walizki ,które również tam postawiłam i poszłam do kuchni .Po chwili przyszedł Justin.i nastała chwila ciszy
-Powiesz coś wreszcie?-spytał
-A co mam mówić.jeżeli myslałeś, że tak poprostu tu przyjdziesz pokarzesz mi się a ja rzuce Ci się na kolana to sie grubo myliłeś.-Powiedziałam wkurzona
-Wiesz dobrze ,że tak nie myślałem!! tylko przyszedłem Cie przeprosić.
-Dobrze słucham co mi masz dopowiedzenia tylko nie krzycz bo na górze spi dziecko.
-Dobrze przepraszam.Wiem że źle zrobiłem całując się z ta dziewczyną i zdaje sobie sprawe z tego,że była to najgłupsza rzecz w moim życiu,przez którą bardzo Cię zraniłem i w dodatku straciłem na 7 miesięcy.Nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne widzieć Cię teraz rozmawiać z tobą Amy prosze Cię daj mi jeszcze jedną szanse daj nam jeszcze jedną szansę.Przepraszam Cię bardzo wybacz mi prosze.Powiedział wstając, wiedziałam że bardzo mu na tym zależy.
-Dobrze dam nam jeszcze jedną szansę.Powiedziałam również wstając.
-nawet nie wiesz jak tęskniłam za tobą jak mi Cie brakowało powiedziałam niepewnie sie do niego przytulając on pochwili jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił.
-Brakowało mi ciebie nawet nie wiesz jak bardzo-powiedział
-Wiem-odpowiedziałam śmiejąc się
-Skąd?
-twoja mama mi wszystko powiedziała ciesz się że masz ją bo drugiej takiej nie znajdziesz no chyba że porzyczysz sobie moją.
-Ta nieźle mnie spieprzyła jak tu pierwszy raz przyszedłem w poszukiwaniu ciebie ale to dobrze bo dało mi to do myslenia i jestem jej za to bardzo wdzięczny ale potem powiedziała żebym sie nie poddawał i wiesz co opłacało się odpowiedział niepewnie mnie całując.
-Po wchwili odwzajemniłam pocałunek i zaczeliśmy sie całować pierwszy raz od 7 miesięcy.Przy nim czułam sie taka bezpieczna było mi tak ciepło na sercu,Nasz pocałunek pewnie trwał by dłużej gdyby nie płacz Hope.
-Przepraszam Cię na chwile zaraz jestem spowrotem a raczej jesteśmy powiedziałam i póściłam mu oczko.Na te słowa odrazu sie usmiechnął.Biebs od kąd pamiętam lubił dzieci.Po chwili przyszłam z Hope na rękach.
-O jejku jaki cukiereczek jeszcze ładniejsza niż na zdjęciu daj mi ją prosze.
-Dobrze tylko uważajj...nie dokończyłam bo Justin wziął ją odemnie mała prawie odrazu zaczeła płakać.
-Na jej rączki dokończyłam zabierając od niego małą.On tylko popatrzył na mnie pytająco
-To od welflonów powiedziałam Ciii to Taa...popatrzyłam na Justina on się usmiechnął to tylko tatuś dokończyłam.
-Nie martw sie przyzwyczai sie do ciebie tylko ona też potrzebuje troche czasu
Widziałam jego przybitą minę po tym jak Hope zaczeła płakać.Prosze spróbuj ja nakarmić powiedziałam.
-W szawce na górnej półce po lewej ma takie obiadki dla dzieci (wiecie te takie z Gerbera)
-Wyciąg jeden i ja nakarm a ja ide zanieśc walizki do pokoju na góre.
-To może ty ją nakarmisz a ja zaniose walizki co?-spytał
-Nie jak chcesz żeby Cie polubiła to chociaż spróbuj-Powiedziałam a sama poszłam po walizki do przedpokoju poczym udałąm się do mojego pokoju.Niebyło mnie niecałe 5 minut a to zo zobaczyłam przeszło moje wszelkie oczekiwania.W kszesełku dla dzieci siedziała zapłakana Hope(niewiem,który to juz raz dzisiaj)a przed nią Justin .Miał cała podejżewam że oplutom twarz z "obiadku" małej.
-Coś ty jej zrobił spytałam biorąc Hope na ręce i smiejąc sie przy tym.
-Co ja jej zrobiłem? raczej co ona zrobiła mi pokazał na swoją twarz.
-Coś ty jej dał za słoiczek?
-No ten z szawki i ręką wskazał na słoiczek leżący na stole.Gdy tylko zobaczyłam jaki był smak tego słoiczka po etykietce powiedziałam:Weź sam tego spróbuj i dałam mo go do rąk gdy tylko spróbował odrazu wypluł do kosza.
-jak takie coś wgl może być w sprzedaży co?
-Nie wiem ale to kupywała moja mama tyle razy jej mówiłam żeby akórat tego smaku się wystrzegła ale widocznie zapomniała.Ty weź idź do łazienki sie umyj a ja ją nakarmie
-----------------------------------------
Noi jest mam nadzieje ,że wam się spodoba.Wiem,że ominełam kilkanaście rozdziałów ale nie miałam na nie pomysłu a to już napisałam kiedyś i szkoda mi było usówać tylko dlatego, że nie miałam pomysłu na środek.przepraszam za błędy ale jestem na tel... i dziasiaj napisałam tylko wiadomość dla was bo reszta rozdziału była napisana kilka miesięcy temu.Miłego czytania

niedziela, 17 lutego 2013

Bez nazwy ..;)

Hej wam ma problem bo nie wiem czy dalej mam to pisać co prawda mam pomysł i wgl ale nie wiem czy ktokolwiek to czyta.jeżeli jest ktoś taki to niech napisze kom proszę to ważne..;). Jeśli będzie choć kilka kom to rozdział pojawi się w następnym tygodniu..

niedziela, 11 listopada 2012

14 Rozdział

-To co idziemy?-spytałam
-Wiesz niebardzo-odpowiedział
-Co ale dlaczego?
-Hmmm no nie wiem bo jesteś w skarpetkach?
-O matko nie ubrałam butów.Szybko je załorzyłam i poszlismy do samochodu jechaliśmy jakieś piętnaście minut a gdy już byłam na miejcu moim oczom ukazoło się....?
_________________________________________________________________
Moim oczom ukazało sie pełno fanek krzyczących co typu "Justin kocham cię""Justin wyjdź za mnie"itp.A o prócz nich było jeszcze pełno paparazzich zadawali mnóstwo pytań,lecz my na żadne z nich nie odpowiedzieliśmy Bieber szybko złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka.
-Przepraszam Cię nie wiem wgl skąd wiedzieli że tu dzisiaj będę.
-Nic sie nie stało są co prawda lekko natarczywi ale to przecież nie twoja wina.To co idziemy?
-Tak chodźmy.Mamy nagrywać na 6 piętrze.(cały ten budynek był do tego przeznaczony)
Na górze.
-Justin jak dobrze Cie znów widzeć,dawno cie tu nie było-powiedział jak mniemam Usher
-Cześć Ush..no musze przyznać ,że się troche zapóściłem.Byłbym zapomniał Usher to jest Amy-Amy to jest Usher.A to są chłopcy od muzyki: Mike,Jake,Michael i Eric.Chłopaki to jest Amy.
-Miło was poznać-powiedziałam poczym przywitałam się z każdym.
-Ush..Gdzie jest Scooter?-spytał Justin
-Powinien przyjechać za jakąś godzine,a i kazał was przeprosić za to że się spóźni.
-Ok
-To co zaczynamy?-spytali chłopcy
-Taa jasnee-odpowiedział Justin
Złapał mnie za rękę i weszliśmy do przeszklonego pomieszczenia.Byliśmy w nim sami a za szybą reszta.
Usher nie znał piosenek,które ja napisałam więc dzisiaj miał je usłyszeć po raz pierwszy i powiedzieć czy sie nadają i co o nich sądzi.W pewnym momęcie zaczeła lecieć muzyka a my zaczeliśmy śpiewać.Po skonczonej piosence Ush..gestem ręki  zawołam nas żebyśmy wyszli.
-Coś nie tak?-spytał Justin
-Kto pisał tą piosenke?-spytał poważnie
-Ymm Ja mówiłam Justinowi ,że ona jak i pozostałe do niczego sie nie nadają-powiedziałam niesmiało
-Owszem nie nadają się, ale do leżenia gdzieś za łużkiem w notesie,dziewczyno nie dość,że śpieważ jak anioł to jeszcze piszesz fenomenalne piosenki to będzie hit jestem tego pewien.-powiedział poczym szczeże się uśmiechnął.
-Amy a mówiłem Ci że to jest świetne a ty uperałaś sie przy swoim.-podsumował Bieber
Ja tylko lekko sie uśmiechnełam i weszliśmy spowrotem śpiewać bylismy taj już dosć długo.Potem mieliśmy
godzinną przerwę na której poszłam z Justinem do kawiarni na parterze zamówiliśmy tylko gorącą czekolade ,gdy już była gotowa wzieliśmy ją poczym usiedliśmy na wygodnej kanapie i zaczelimy rozmawiać.Nie wiem jak to sie stało ale po kilku minutach rozmowy zaczelismy się całwać.Było to takie hmmm przyjemne w pewnej chwili poczułam tzw"motyle w brzuchu" i juz wiedziałam,że to jest to na co tyle czekałam,wiedziałam już że to ten odpowiedni.Po chwili Justin oderwał sie odemnie
-Przepraszam nie mowinienem
-Nie przepraszaj-powiedziałam poczym ja go pocałowałam a on odwzajemnił tym samym.Gdy przestaliśmy ja tylko sie do niego przyluliłam i tak siedzieliśmy rozmawiająć.
-Justin?-spytałam
-Tak?
-To znaczy że my...
-No wygląda na to że tak, jesteśmy razem-powiedział poczył pocałował mnie w policzek
Ja tylko lekko sie usmiechnełam  i wtuliłam w jego klate.Chwile później wrócilismy na nagranie.Niedlugo potem przyjechał Scooter wydaje mi sie że mnie polubił a pozatym jemu też spodobał sie nasz duet. i moje piosenki.Razem z Usherem uzgodnili że muszą się one znależć na najnowszej płycie Justina on zresztą sam podsunął im ten pomysł.Byłam bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia.
-To co na dzisiaj to wszystko widzimy się za tydzień.-Powiedział Scooter
Wychodząc z Budynku trzymaliśmy się za ręce,wiedziałam że przed nim będzie stało pełno paparazzich i miałam racje gdy tylko ich ujżałam chciałam póścic rękę Justina ,ale on jakby to wyczół i jeszcze mocniej mnie za nią złapał.Znowu było pełno flustrujących pytań,więc szybko wziedzliśmy do samochodu i odjechalismy w stronę mojego domu ale myliłam się gdy stanelismy byliśmy na podjeździe jak mniemam domu Justina.Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Moja mama bardzo chciała cie poznać i zaprosiła Cię do nas na obiad ale zapomniałem Ci o tym powiedzieć.
-Ale Justin patrz jak ja jestem wgl ubrana.
-No jak?wyglądasz ślicznie nawet w piżamie dla mnie wyglądałabyś ślicznie.-Powiedziął poczym złożył na moich ustach pocałunek.
Wyszliśmy z samochodu i po chwili bylismy już w domu a raczej rezydencji.
-Mamo jesteśmy!!-krzyknął Justin,po chwili przyszła do nas jego mama
-Mamo to moja dziewczyna Amy,Amy to moja mama.
-Dzieńdobry miło mi panią poznać-powiedziałam nieśmiało.
-Mi Ciebie też,jestes dokładnie taka jak mówił o tobie mój syn,ale były to same dobre rzeczy więc nie masz się o co martwić.
-Justin zaprowadź Amy do jadalni zaraz będzie obiad.
-To może ja Pani pomogę-spytałam
-Nie nie trzeba już prawie wszystko gotowe.-powiedziała uśmiechnięta kobieta poczym znikneła w korytarzu.
Przy obiedzie było bardzo miło,lepiej poznałam Pattie.Dobrze nam się razem rozmawiało.Po zkończonym obiedzie pomogłam Pattie posprzątac po obiedzie a potem poszlismy z Justinem do parku.Gdy juz tam byliśmy, usiedliśmy sobie na ławce i patrzyliśmy sie na zachodzące słońce.
-Wiesz co?-spytałam
-Tak?
-Kocham Cię
-Ja ciebie też
-"A jutro będziesz mnie kochał"?
-Jeszcze pytasz oczywiście, że tak
-A za miesiąc?
-Jeszcze bardziej niż teraz
-A za 10 lat?
-Wtedy będę musiał kochać nie tylko ciebie.
-Dlaczego-spytałam z niedowierzaniem
-Bo będę też kochał naszą córeczke-powiedział i pocałował mnie w czoło a ja tylko się do niego usmiechnełam.
-Chodź odprowadze Cie do domu bo robi sie późno-powiedział
-Masz rację wracajmy.
Szliśmy tak jakieś 20 minut aż stanelismy przed moim domem.
-Dziękuję Ci z dzisiejszy dziń i wgl za to,że jesteś powiedziałam.
-Ta ja Ci dziękuję bez Ciebie bym nie istniał-Powiedział poczym pocałował mnie w usta.
Uśmiechnełam sie od niego i weszłam do domu.
-Jestem-krzyknełam
-Cześć córciu jak tam poszło- spytała się mnie mama
-A dobrze spodobały im sie moje piosenki w wykonaniu z Justinem i znajdą się na jego płycie.
-To wspaniale- powiedział tato
-Tak nawet lepiej niż wspaniale a teraz przepraszam was ale marzę tylko o gorącej kapieli i o ciepłym łużku bo padam z nóg.
-Idź,idź dobranoc
-A tak na marginesie wcale was nie było widać przez okno-zasmiałam sie poczym poszłam na góre.Zrobiłam co to mówiłam i kiedy wyszłam z łazienki była dopiero 19.30 ale ja mimo wszystko połozyłam się spac.jeszcze tylko napisłam Justinowi SMS'a "Dobranoc:*" i nawet nie wiem kiedy jak odpłynełam.
-------NASTĘPNEGO  DNIA-------
Kiedy obudziłam sie była 11.00.No to dzisiaj sobie pospałam.Wiedziałam że dzisiaj będzie nudny dzień Justin ma jakiś wywiad Jasmine pojechała do jakiejś cioci. A ja nie miała rzadnych planów na Niedziele.Wywiad miał być o 12.00 na zywo a ja chciałam go oglądac więc miałam troche czasu.Poszłam do łazienki ogarnałam się,ubrałam to:


















Zeszłam na dół o dziwo nikogo nie było.A no tak przecież mieli jechać dzisiaj do jakiegoś nowo otwartego zoo czy coś.Więc byłam już całkiem sama,ale wcale mi to nie przeszkadzało przynajmniej było cicho.Zrobiłam sobie śniadanie w postaci płatek z mlekiem i soku w szklance poczym udałam sie do salonu.Włączyłam telewizor i już po chwili zaczoł się program na który tak czekałam.Z zaciekawieniem zaczelam oglądać i zarazem konsumowac moje śniadanie.
"W programie"
-A teraz przed państwem wystąpi sam Justin Bieber.
Po piosence:
[P]-Prezenterka
[J]-Justin
Po przywitaniu:
P-Witam Cię w moim programie Justin,bardzo sie cieszę że gościsz dziś u nas.
J-Ja też sie bardzo ciesze z tego powodu.
P-Słyszałam,że nieługo będziesz wydawał nową płytę czy to prawda?
J-Tak to prawda,prace ida pełną parą.
P-Ptaszki mi równiez wyćwierkały,że między tobą a Amy Cory coś jest.
J-Wiesz to dosć prywatne ale tak jesteśmy ze sobą.
P-Czy to coś poważnego?
J-Myślę, że tak zdecydowanie tak.
P-Słyszałam też,że na twojej nowej płycie znajdzie sie też duet czy to prawda?
J-Tak jak najbardziej tak nawet nie jeden.
P-Mogę wiedzieć z kim?
J-Właśnie z Amy.
Wywiad jeszcze trwał dość długo .Oczywiście go oglądałam.Reszte dnia spędziłam pod kocem oglądając telewizor nawet nie wiem kiedy zasnełam.
________________________________________________________________________
I Jest nareszcie szczerze to nie podoba mi sie wgl ale przynajmniej jest.Jeżeli już tu jesteś to napisz komentarz to tylko 2 minuty a ogramna motywacja dla mnie..;)
A i te błędy nie zwracajcie na nie uwagi

wtorek, 9 października 2012

Powiadomienie

Sory,że nie pisze a obiecałam ale mam w chuj duzo nauki i naprawde nie mam czasu chodź nawet zaczełam pisac juz nowy rozdział postaram się dodać w wekeend.Komentujcie prosze jeżeli czytacie wgl. mje "wypociny" bo nie wiem czy wgl mam jeszcze dla kogo pisac.

środa, 12 września 2012

czwartek, 6 września 2012

:(

Chyba ZAWIESZAM ponieważ jest mało komentarzy a pozatym zaczeła się szkoła i to wszystko mam pomysł na następny rozdział czyli na 14 i potem mam pomysły co będzie w np 30 a tej luki nie moge niczym wypełnić jak ktos ma jakis pomysł to pisać w komentarzach..;)

niedziela, 26 sierpnia 2012

13 Rozdział

                                       ______Oczami Justina______
Przed Domem Państwa Cory:
-Amy ty jesteś kompletnie nawalona lepiej będzie jak zaprowadze Cię do samego domu Kenny zaczekaj chwile zaraz wróce.
-Ale mój drogi nie musisz się fatygować to tylko malutkie kilka kieliszków-wybełkotała
-Wstawaj idziemy-wziołem ją pod ramie i poszliśmy pod dom.Nie byłem pewien czy dzwonić ale po pewnym czsie postanowiłem,że to zrobie.Otworzył mi Pan Cory
-Dobry wieczór
-Dobry wieczór Justin.Amy?
-Milordzie?-odpowiedziała pijana Amy.. po chwili przyszła Pani Cory
-O i jest Pani milrdowa a gdzie małe milordziątka?-znów wybełkotała Am..(Amy)
-Matko boska dziecko jak ty wygladasz jesteś kompletnie pijana powiedziała mama Am..
-Ja przepraszam nawet nie wiem kiedy ona....-zaczołem
-To nie twoja wina chłopcze tylko naszej roztargnionej córki.Dziękuje Ci za przyprowadzenie jej do domu -powiedział Pan Jacob.
-Niemazaco.Ja już muszę iść dobranoc.
-Dobranoc.
                                           _______Oczami Amy______
I poszedł.
-Amy idź spać a porozmawiamy sobie jutro-powiedzieli moi źli na mnie jak cholera rodzice.
Ja bez słowa udałam się do pokoju co mi troche zajeło bo po drodze były schody.Nawet się nie przebierałam tylko walnełam się na łóżko i odrazu zasnełam.
Gdy się obudziałam była 12.30.
O matko moja głowa.Co ja tutaj robie przecież byłam na imprezie i w dodatku pamiętam tylko urywki tego co było wczoraj.Pomyślałam jeszcze nad tym chwile a następnie udałam sie pod zimny prysznic wykonałam wszystkie poranne czynności ubrałam to:

















Gdy już byłam gotowa zeszłam na dół wiedziałam ,że czeka mnie tam "poważna" rozmowa z rodzicami.I się niestety nie myliłam po długiej prawie godzinnej rozmowie udało mi się wynegocjować 2 tygodnie szlabanu to wgl. był jakiś cud no bo z 1 miesiąca zeszli na dwa tygodnie.Teraz czeka mnie całe dwa tygodnie monotonnnego życia szkoła,dom,lekcje,szkoła,dom,lekcje,szkoła,dom,lekcje itd. Musze zadzwonić do Justina i odwołać nasze nagranie.
-Takk Amy
-Hej wiesz bo jest takaaa sprawa-zaczełam niepewnie
-Oj no mów
-Bo wiesz nie będe mogła z tobą nagrać tych kilku piosenek
-Coo dlaczego??
-Powiem krótko jestem uziemiona na całe 2 tygodnie
-A jak bym spróbował porozmawiać z twoimi rodzicami?
-Nie prosze nie rób tego i tak mam "tylko" 2 tygodnie.
-Tylko??
-No wiesz na początku mojej "poważnej" rozmowy z rodzicami był miesiąc ale udało mi się wynegocjować te nieszczęsne 2 tygodnie.
-To dobra spróbuje to przełożyć może mi się uda
-Dzieki kochany jesteś pa..;)
-Pa
No i co ja teraz będę robić jest sobota a ja nigdzie nie mogę wyjść.Myślałam myślałam i wkońcu doszłam do wniosku że poszłabym popływać na podwórku się już nie da bo jest za zimno no wkońcu to już początek października(Nie wiem jaka jest pogoda w Los Angeles w Październiku myśle,że jest ciepło ale przyjmijmy,że mają taką pogodę jaka jest u nas o tej porze roku).Po chwili przypomniałam sobie,że przecież my mamy basen w domu wgl jest tu pełno fajnych rzeczy a ja prawie z żadnej jeszcze nie korzystałam,więc niewiele myśląc wziełam strój i poszłam popływać.Na basenie spędziłam ponad 3 godziny gdy przyszłam do pokoju byłam kompletnie padnięta a była dopiero 17.15.Pooglądałam chwile telewizor i nawet niewiem kiedy zasnełam.Obudziłam się o 20.00 ,zeszłam na dół po coś do jedzenia wykąpałam sie i spowrotem zasnełam.
                                          _______Dwa tygodnie Później_______
Ostatnie dwa tygodnie były wprost okropne było tak jak myślałam szkoła,dom,lekcje,szkoła dom,lekcje itd.
i wreszcie jest ostani dzień mojego szlabanu jutro jade z Justinem na nagranie strasznie się ciesze ale zarazem denerwuje.Na szczęcie udało mu się przełożyć nasze nagrywanie.Wydaje mi się ,że w ciągu ostatnich tygodni bardzo się do siebie zbliżyliśmy może coś z tego będzie, wkońcu mieliśmy dać sobie miesiąc a on już dawno minął.Jest 20.00 właśnie przyszliśmy z rodzinnej (ja mama,tato,Julka i Lucas) kolacji w restauracji ostatnio często wychodziliśmy na takie kolacje i to było jedye miejsce gdzie wychodziłam przez ostatnie dwa tygodnie no oprócz szkoły.Rodzice nie są juz na mnie źli,jest już tak jak bylo przed moim "upiciem się" co mnie bardzo cieszy.Jestem dzisiaj dosć zmęczona więc tylko się wykompie i kłade się spać wkońcu jutro ważny dzień.Zrobiłam to co miałam zrobić i badzo szybko zasnełam.
Rano obudziła mnie mama:
-Kochanie wstawaj jes już 9.00 a musicie być tam na 11.00
-Dobra zaraz wstane jeszcze 5 minut
-Dobrze ale nie zaśnij ja ide na dół przyjdź zaraz na śniadanie
-Dobrze
Poleżałam tak sobie jeszcze chwile poczym udałam się do łazienki,ogarnełam sie ubrałam to:


















Zeszłam na dół tam siedzieła już cała rodzina (zresztą jak zwykle przy śniadaniu)
-Dzieńdobry moja kochana rodzinko!!!-powiedziałam
-Amy nie wygłupiaj się tylko siadaj i jedz bo zaraz musisz jechać odwieść Cię?-spytał toto
-Nie dzięki Justin z Kennym po mnie przyjadą
-A cóż to za Kenny?-kontynłował
-Kierowca-odpowiedziałam lekko się przy tym śmiejąc
Zkończyłam śniadanie i akórat "ktoś"zadzwonił był to nie kto inny jak Justin
Przywitałam sie z nim całusem w policzek,porzegnałam sie z rodzicami.
-To co idziemy?-spytałam
-Wiesz niebardzo-odpowiedział
-Co ale dlaczego?
-Hmmm no nie wiem bo jesteś w skarpetkach?
-O matko nie ubrałam butów.Szybko je załorzyłam i poszlismy do samochodu jechaliśmy jakieś piętnaście minut a gdy już byłam na miejcu moim oczom ukazoło się....?
_______________________________________________________________
Wiem wiem że długo nie dodawałam nowych rozdziałów ale wiecie sa wakacje i wgl i wiem tez że miał być długi ale jest narazie taki mam nadzieję że wam sie spodoba.Prosze komentujcie...;)